czwartek, 12 stycznia 2017

265 gramów puchatego luksusu

Tyle dokładnie waży mój nowy sweter. Jest milusiński, miękki jak kaczuszka i po prostu przepiękny. Napisałabym jeszcze trochę peanów na cześć wzoru i talentu jego autorki ale wydaje mi się, że zdjęcia mówią same za siebie!



Spodobała mi się prosta forma swetra i klasyczne ale ciekawe wykończenia w postaci podkładanego kołnierza i dolnego mankietu. Większość osób, które miały szansę oglądać mnie w tym swetrze, nie mogła uwierzyć, że zrobiłam go sama a nie kupiłam w sklepie - dzięki wyważonym detalom i nowoczesnemu krojowi sweter jest naprawdę "na czasie". Jestem pewna, że podobne w formie dzianiny można znaleźć w drogich dizajnerskich sklepach za grube hajsy. 






Nie widać tego na zdjęciach, ale zrezygnowałam z podszywania mankietów rękawów. Noszę je rozwinięte i tylko czasami podwijam - mimo braku jakiegokolwiek ściągacza czy specjalnego zakończenia oczek, prosty łańcuszek oczek prawych wygląda bardzo ładnie i pasuje do całości swetra. Ostatnio rękawy we wszystkich moich swetrach robię na długość przed nadgarstek. Jest bardzo wygodna i przestałam je w końcu podwijać i rozciągać.





Dane techniczne:

Strona projektu: Melanie
Wzór: Melanie autorstwa Marzeny Kołaczek
Włóczka: Lilou Merino Fingering Cold Snap + Julie Asselin Anatolia Echo
Zużycie: odpowiednio - niecałe 2 motki / 2.5 motka
Rozmiar: 100 cm
Druty: 3.75 mm na korpus i 2.5 mm na podwójne mankiety

Jak dla mnie ten sweter to kwintesencja luksusu. Jest w nim mój ukochany merynos od Lilou w przepięknym, chłodnym szarym kolorze i dodatkowa moherowo-jedwabna niteczka Anatolii. Większość moherowatych włóczek mnie niestety gryzie, więc obawiałam się i tego moheru ale okazało się, że niepotrzebnie. Anatolia jest miękka i cudownie wygląda połączona z inną wełną. Niestety bardzo się kłaczy no ale tak chyba mają wszystkie mohery. Nie można mieć wszystkiego...